Szare Wrzosowiska

...................Witaj po drugiej stronie medalu...................


#1 2015-12-02 15:46:27

 Gotrek

Właściciel

7414973
Zarejestrowany: 2009-01-24
Posty: 115
Punktów :   
ID: 102
Profesja: Strzelec wyborowy
Zamieszkały/a: Careogród
WWW

Banita

Banita...



http://oi64.tinypic.com/34hj4sg.jpg

Dwa dni temu, tj. 2 Naqarion'a 4366 roku w Aldabarad pojawił się on - obrzydliwie bogaty kupiec, o fizjonomii Gnoma i charakterze zadufanego w sobie arystokraty, a zwał się Qun. Gdyby nie owe bogactwa, które zgromadził i lizodupstwo miejscowej śmietanki towarzyskiej, ktoś dawno poderżnął by mu gardło, a społeczeństwo by przyklasnęło. Realia jednak były inne, a władza pieniądza najpotężniejsza. Tak więc obrośnięty tłuszczem spaślak spacerował po ulicach miasta i robił co chciał, włączając w to obijanie biedoty i zmuszanie niewinnych przechodniów do całowania go w pierścień.
Dzisiejszego ranka Qun postanowił, dla kurażu, odwiedzić jedną z najdroższych Tawern w mieście - "Złotopławego Smoka" i prócz zwilżenia gardła kilkoma kieliszkami przedniego wina, wytypować także, bogu winnego człeka o fizjonomii uwłaczającej delikatnemu spojrzeniu arystokraty, jakim był Qun, i sponiewierać go psychicznie i fizycznie za pomocą słów i swych wiernych ochroniarzy. W obstawie czterech dorodnych mężów, przypominających grube dęby w żelaznych okowach, wyposażonymi w półtora ręczne tasaki, znalazł się u wejścia do wspomnianej już Tawerny. Próg przybytku przekroczył dumnym i wolnym krokiem, dając do zrozumienia, że zgromadzonych nawiedziła ważna persona, jeśli nie najważniejsza w tym gronie. A towarzystwo było dziś liczne i kolorowe, bowiem przy każdym stoliku siedziało po kilku chłopa i przy gąsiorkach z miodem czy winem oraz w towarzystwie nadobnych panien, rżnęli w różnego rodzaju gry karciane lub kości. Kupiec nawet nie tracił czasu na rozglądanie się za wolnym stolikiem, tylko podszedł do pierwszego z brzegu i groźnym spojrzeniem zdzielił tam siedzących. Ci wnet rozpoznawszy personę i zrozumiawszy przekaz, posłusznie opuścili miejsca, nawet nie zgarniając rozłożonych kart, by przypadkiem nie frasować jegomościa czekaniem. Gdy tylko drobna szlachta znikła z pola widzenia, jeden z ochroniarzy, o długich blond włosach i czarnej przepasce na lewym oku, jednym zamaszystym ruchem zrzucił całą zawartość blatu na podłogę, zabierając jednak wcześniej kilka pozostawionych monet. Gdy tylko Qun usadził swe tłuste walory na niewygodnym krześle, co nie omieszkał skomentować skrzywieniem warg, podszedł do niego właściciel przybytku, kłaniając się nisko.
- Witam zacnego gościa w naszych skromnych progach... Czym raczy się Wasza Mość uraczyć najpierw?
Nogi karczmarza rozedrgały się w przestrachu gdy wredne spojrzenie Quna spoczęło na jego twarzy.
- Nie bałamuć mnie tu! Dawaj no szybko najlepsze wino jakie tu macie, w tej zatęchłej norze... i piwa dla mych sług, ino migiem!
Starszy już, właściciel "Złotopławego Smoka" pobladł po twarzy i ugiął się na miękkich kolanach, jednak szybko otrzeźwiał i kłaniając się w pół, pobiegł na zaplecze, szykować zamówienie. W między czasie kupiec postanowił dokonać obserwacji towarzystwa, jakie przyszło mu tolerować, by wybrać swą ofiarę. Po pół minucie pobieżnej obserwacji dokonał wyboru, a był nim wysoki młodzian o blond szczecinie i szmaragdowym spojrzeniu, które teraz było nieco zamglone od ilości wypitego miodu. W swym skórzanym pancerzu i zwykłych podróżnych łachach kompletnie nie pasował do towarzystwa, które składało się przecież w większości z bogatych kupców i arystokracji. Był idealnym celem - wyglądał na woja - przedstawiciela profesji, której Qun nienawidził jak zarazy, a do tego na całkiem niskiego stanu, jeśli w ogóle jakiegoś. Uśmiechnął się wrednie do swego sługi, o łysej pale i szkaradnej szramie przez prawy policzek, po czym skinięciem głowy wskazał na ofiarę swego wyboru. Ochroniarz odwzajemnił uśmiech i kiwnął na swego kompana obok, tego blond-włosego. Razem podnieśli się z krzeseł i poprawiając spodnie, jakby powodem była fizjologia, ruszyli w stronę młodzieńca...
Jeszcze tego samego dnia w godzinach wieczornych, w całym mieście niosła się plotka, jakoby Qun poszukiwał łowców głów gotowych za złoto wykonać jego zlecenie.Ponoć potrzebował ich, by odnaleźli złodzieja i mordercę, który ważył się ukraść mu cenny przedmiot rodzinny, gdy spokojnie kosztował trunków w "Złotopławym Smoku", oraz z zimną krwią pozbawił życia dwóch jego przybocznych gdy próbowali odzyskać własność kupca. Po cichu niosła się także i druga plotka, jakoby w tymże przybytku doszło do zwady między jego ochroną a jakimś najmitą, który to został przez psy Quna zaczepiony. Owy obcy jegomość rozrąbał jednego z nichna dwie poły i pokaleczył śmiertelnie drugiego, po czym zbiegł w tumult ulicy. Niezależnie czy pierwsza czy też druga wersja wydarzeń była prawdziwa, jedno było pewne - Kupiec Qun oferował obrzydliwą sumę za schwytanie uciekiniera i dostarczenie go żywego lub jego głowy. Kandydatury należało składać w jego tymczasowej rezydencji - Złotym Pałacu, mieszczącym się na głównej ulicy Wielkiego Rynku. Nie omieszkał także użyć swych wpływów i wnet do pościgu przyłączyło się miasto, uznając Mirkana najmitę z Twierdzy Urrthorror banitą, mordercą, złodziejem i odzczepieńcem, rozsyłajac za nim list gończy z ceną 100 000 złotych monet za żywego lub martwego.





Łowczy staje się zwierzyną...



http://oi64.tinypic.com/9hl6jb.jpg

Pałac, choć wcale nie był powlekany złotem i ciężko było dostrzec gdziekolwiek ten cenny kruszec, zapierał dech swą monstrualnością i architekturą. Mosiężna brama, wmontowana w kamienny mur, wprowadzała gości do niebiańskiego ogrodu. Wszędzie dookoła rosły miniaturowe i poskręcane w dziwaczne kształty drzewa liściaste, piękne na swój orientalny sposób. Wewnętrzne mury pokrywał stary jak one same bluszcz, który teraz bawił wzrok barwą czerwieni zmieszanej z ciemną zielenią liści oraz brązem zdrewniałych łodyg. Od bramy do dębowych wrót pałacu prowadziła marmurowa ścieżka, której bloki ustawione były od siebie w równej, pół metrowej odległości. Wzdłuż niej rozlewały się wąskie łąki czerwonych i białych róż, rozpraszanych co czas jakiś ozdobnym drzewem. Sam pałac zbudowany był na podstawie prostokąta z dodatkowym półokręgiem z tyłu, z tym, że dłuższe boki służyły za awers i rewers przybytku. Od frontu bielone ściany chroniło zadaszenie, utrzymywane na licznych kolumnach z motywem winorośli i bluszczu, dwie najbardziej postawne znajdowały się na środku i robiły za wejście do tzw. ganku. Okna były nieliczne ale za to szerokie i oszklone, a do tego szyby te były tak czyste, że aż oślepiały blaskiem odbijanych promieni. Całość zdobił gzyms złożony z marmurowych i kamiennych figur, przedstawiających Fallathańskie bestie i legendarnych bohaterów kontynentu.
Dębowe drzwi stały rozwarte jak ulicznica na rynku i zapraszały do środka, z którego bił zapach pieczeni zmieszany z chmielną i jabłeczną nutą. Wnętrze pałacu było w całości bielone, co właściwie podkreślało znaczenie zawieszonych na ścianach portretów, kompletów uzbrojenia, gobelinów i inszej sztuki wcześniejszej i teraźniejszej. Porcelanowe kafelki zaściełające całość podłóg w budynku niosły echo przybywających, tak więc w kilka chwil przy trójce znajomych znalazł się lokaj. Łysy sługa o czarnym wąsisku, przybrany w szykowny czarny frak, w czarnych jak smoła lakierkach, przywitał ich poprawnym ukłonem i wystawiając rękę w stronę salonu zaprosił dalej. Zatrzymał się dopiero w największym z pomieszczeń, tzw. salonie balowym, gdzie brak mebli wcale nie wydawał się dziwny, a liczne szklane klosze lamp dobrze rozświetlały każdy kąt. W czasie przyjęć stało tu kilka stołów z pożywieniem i podium dla artystów, ulokowane przy wschodniej ścianie, teraz jednak pozostało tylko podium, a na środku stół i dwa krzesła. Jedno zwykłe, jak na pałacowe standardy, drewnianej konstrukcji, drugie natomiast, po przeciwnej stronie stołu, z atłasowym obiciem i całkiem zajęte. A mianowicie przez tłusty zad tymczasowego właściciela przybytku, kupca Quna. Lokaj ukłonił się w poły przed swym panem i wskazując na trójkę przybyłych, zaanonsował.
- Panie, przybyli następni...
Teraz zwracając głowę w stronę Denaela, Gwidona i Amhráin, dodał.
- Oto Wielmożny Pan Qun, najbogatszy z kupców, wielki przedsiębiorca, najznamienitsza persona w świecie handlu i wasz dobrodziej, a także przysz...
- Zamilknij Gafrze! dość razy wysłuchałem tej wiązanki pochlebstw sumiennie mi należnych, a ta trójca... gości, zapewne zdaje sobie dokładnie sprawę z kim ma do czynienia.... Idź sprawdź, co w kuchni te frędzle kombinują, bo mnie już kiszki skręca od kwadransa, a pieczeni dalej nie ma! Ruchy wąsalu smolony!
Qun przerwał obcesowo przemowę lokaja, którą sam wymyślił i nakazał słudze recytować przy każdym z kolejnych gości, i za każdym razem w podobny sposób przerywał. Wydusił na swej twarzy nieszczery uśmiech i miłym głosem zwrócił się do kobiety.
- Pewnieście przygnali tutaj zachęceni wieściami przerażającymi, że ma świetlana postać bezczelnie okradziona została. To i prawda co do joty!
Tu już uniósł głos i zmarszczył brwi, by dodać słowom mocy przekazu.
- Jakiś niegodziwiec ważył się dybać na moje życie i mych sług wiernych, nie dość, że rozpłatał jednego na amen to jeszcze drugiemu rękę urżnął, jak jaki rzeźnik kurewski!
Tu już krzyczał i ewidentnie dał się ponieść emocjom, które teraz w nim wrzały jak smoła w kotle.
- Chędożony w jego mać skurwiel pozbawił Olga prawicy! Toż to śmierć pewna dla wojaka! Tak mnie ten syn kurwy latarnicy spod Reptilii urządził... i kto mnie teraz chronić będzie?! Kto mnie obroni przed tym kierwem diabelnym?! Kto sprawiedliwość wymierzy! No kto?!
Qun dyszał ze wściekłości od tego potoku słów i śliny, jaka wyciekła podczas okrzyków. Dał sobie chwilę na złapanie drugiego oddechu i uspokojenie swej rozgorączkowanej głowy. Nie dał jednak przybyszom dojść do słowa i już zaraz znów monolog ciągnął, już jednak spokojniejszym i łagodniejszym tonem.
- Skradł mi... skradł bydlak, bezcenny ojców dar. Chce go odzyskać! Niech go psi zeżrą i wilcy rozerwą! psiekrwia jebanego... tfu!
Splunął siarczyście na podłogę, objawiając swoje jakże pospolite korzenie, bardziej pasujące do osoby. Nie robiąc jednak dłuższej przerwy pociągnął dalej, i tym razem zmieniając emocje na twarzy, na te łagodne i przyjazne jakże.
- Widzę żeście młodzi i hardzi! takich mi trzeba! Złapcie, wytropcie, dopadnijcie dziada - a nagrodzę was sowicie. A gdy już go dopadniecie to go, kurewskiego syna, za jajca na haku wyciągnijcie i głowę odczłonkowaną - mi przynieście. Pamiętajcie że prawo jest z wami.
Zakończył dosadnie podkreślając ukryte między wierszami słowo "martwy" i machając od niechcenia świstkiem papieru z napisem "żywy lub martwy", karykaturą małpy i zachęcająco wyglądającą sumą nagrody za nią. Nie obchodziło go kim byli ci frajerzy, którzy stali przed nim, nie miał najmniejszej ochoty przebywać w ich obecności, bo to psuło mu powietrze. Także nie chciał i nie musiał znać ich nic niewartego zdania, bo dobrze wiedział jak działa magia pieniądza, wiedział, że nie odmówią. Dla tego kontent był z siebie, że tak sprawnie zdołał wyłożyć sprawę i nie dopuścić by najmici rozwarli niepotrzebnie gęby, z równie niepotrzebnymi pytaniami. Widząc, że Ci jednak nadal stoją w miejscu i nie mają zamiaru się ruszyć, już miał zdzielić ich słownie za obijanie się u niego na służbie i zagrozić potrąceniem z nagrody, gdy przypomniał sobie, że nie powiedział jednego. Tak więc zwracając się ponownie w ich stronę dołożył zmęczonym głosem.
- Aa, ten sługus co was tu sprowadził powie wam co dalej, wskaże świadków, da dokładniejszy rysopis, zaliczkę i te inne bzdety co mnie wcale a wcale nie ruszają, bo to wasza chędożona działka... tak więc na prawo i bym was nie widział bez czwartej głowy.
Aż zarechotał zadowolony z dobrego dowcipu, po czym machnął niedbale ręką, dając tym samym znak hołocie, że może odejść.




Mirkan jest banitą ściganym przez prawo Dol Velen a także sojusznicze państwa, które zdecydowały się rozciągnąć działanie listu gończego na swoje terytoria (w gestii MG).


Dawiej: - Eron, Gronrim, Belgar, Bork (jako krasnolud) - Viron (jako człowiek)
Aktualnie: - Gotrek (jako krasnolud)
Alt: - Garon (człowiek)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.mafiacamorranska.pun.pl www.grashamanking.pun.pl www.tinq3.pun.pl www.narutontsd.pun.pl www.sojuszdiablo.pun.pl