Szare Wrzosowiska

...................Witaj po drugiej stronie medalu...................

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#1 2013-08-18 14:54:00

 Gotrek

Właściciel

7414973
Zarejestrowany: 2009-01-24
Posty: 115
Punktów :   
ID: 102
Profesja: Strzelec wyborowy
Zamieszkały/a: Careogród
WWW

Przysięga krwi

Kroniki Kihrima Guślarza



http://img6.imageshack.us/img6/6530/ksiegak.png



Rozdział III Księga I



"Przysięga krwi"



Historia ta rozpoczyna się w momencie mojego wielkiego zafascynowania dokonaniami pewnego maga, który to dzięki swej olbrzymiej wiedzy i inteligencji posiadł olbrzymią władzę nad magią. Jego historia jest typowym przejawem ludzkiej pychy i dążenia do władzy choć to o tyle dziwne, że tym pokusom uległ krasnolud - Grumm Obłąkany z rodu Bund-Barzûl. Nie to jednak najbardziej mnie w nim zainteresowało, posiadał on bowiem wielkiej mocy artefakt, w "Księdze czarnych potęg" wymieniony pod nazwą Lagi Grumma. Księgi i zwoje opisywały artefakt jako ten, który daje swemu właścicielowi władzę nad trzema żywiołami - ziemi ognia i powietrza, oraz wydłużał nad wyraz jego żywot. Nie udało mi się ustalić prawdziwego twórcy Lagi Grumma choć część ksiąg uznaje Czarnego Maga za jej twórcę i ochrzcili kostur jego imieniem. Dzięki szerokim kontaktom na północy Careogrodu (min. z rodem Grumma) udało mi się zdobyć informacje o miejscu jego spoczynku, a mianowicie w Ruinach Pałacu na północny wschód od miasta Careogród. Po kilkudniowych przygotowaniach i zdobyciu odpowiednio dokładnych map od znajomego kartografa, udałem się na wyprawę po artefakt. Sam, co okazało się później wielkim błędem. Jako, że grosz nikomu nie śmierdzi a północne zbocza Thar-Tarag pełne są chętnych przewodników, nająłem jednego i opłaciłem by zaprowadził mnie do ruin.

Wywiązał się nader kiepsko ze swej obietnicy doprowadzenia mnie pod samą bramę pałacu, jednak dzięki memu niebywałemu szczęściu i inteligencji odnalazłem stary trakt. Zaprowadził on mnie do celu i już nocą szóstego dnia podróży zawitałem na terenie grobowca Grumma. Pałac okazał się, jak informowali Bund-Barzûle, kompletną ruiną z dwiema zachowanymi kolumnami utrzymującymi fragment dachu nad wejściem do katakumb. Zbieg okoliczności? czy może ostatnie tchnienie mocy maga osłoniło ten fragment, by kiedyś ktoś - taki jak ja, odnalazł artefakt i dokończył dzieła zniszczenia? To zapewne będzie moim strapieniem aż ponownie odwiedzę starego wariata i odnajdę odpowiedzi... jak i Lagę. Tutaj zaczyna się bardziej szczegółowy opis mych zmagań i zamyka się on w ciągu trzech dni, które odmieniły moje życie oraz pewnego Zabójcy, ale o tym później. Tak więc znalazłem się u wejścia do katakumb choć trochę mi zajęło odnalezienie zejścia w ciemnościach jakie wtedy panowały. Ciekawostką jest tamtejsza fauna a mianowicie jej mutacja, spowodowana kilkuwiekowym działaniem czarnej magii, uległa spaczeniu. Jednym z takich fenomenów były potężnych rozmiarów szczury o rudawo-czarnej sierści i czerwonych opalizujących oczkach, pozbawione zębów i pazurów zamian za dodatkową głowę lub kość w kształcie rogu wyrastającej między oczyma. Powracając jednak do moich dalszych kroków. Zszedłszy na dół moim oczom, zamiast komnaty reprezentacyjnej, ukazał się szereg tuneli wydrążonych przez termity, korytarze miały dwa i pół metra średnicy co wiele mówiło o wielkości ich twórców. Każdy tunel prowadził w innym kierunku świata toteż po kilku minutach rozmyślań ruszyłem tym prowadzącym na północ. W ciągu kilkuminutowej wędrówki w jednym kierunku udało mi się przejść przez cztery pomieszczenia laboratoryjne, co bardzo mnie zdziwiło gdyż miały to być katakumby. Widocznie Obłąkany kazał swym sługom pogrzebać się wśród produktów swych czarnych badań. Bardzo chciałbym w tym miejscu opisać moje podekscytowanie i ulgę po znalezieniu grobowca Grumma, ta jednak radość nie była mi pisana. Gdy tunel uległ zwężeniu i łączył się z innym prowadzącym na zachód i wschód, dostrzegłem drewniany element - jakby ścianę, zagradzający wyjście z tunelu. Okazał się być to tył szafy bibliotecznej, której najwidoczniej konstruktorzy tuneli nie odważyli się zniszczyć. Korzystając ze swej mocy i siły fizycznej udało mi się przewrócić mebel, czego pożałowałem dość szybko.

W środku znajdowała się sporych rozmiarów biblioteka gdzie Grumm gromadził swe mroczne księgi, oraz równie potężnych rozmiarów jama wychodząca z zachodniej ściany. Gdy udało mi się wgramolić do pomieszczenia okazało się, że dosyć głośny upadek mebla zaalarmował mieszkańców katakumb. Nie zdając sobie jednak jeszcze sprawy z zagrożenia zająłem się badaniem księgozbioru - przecież mogły zawierać wiele wskazówek i informacji na temat artefaktu lub tajemnych badań, jakie prowadził Obłąkany. Gdy w swej głupocie rozgryzałem tytuł jednej z ksiąg za moimi plecami wydobył się przeraźliwy wysoki dźwięk, to przesiąknięte czarną magią Termity-Wojownicy spieszyły rozczłonkować intruza. W kilka sekund później były już w biblioteczce a ja skamieniałem z przerażenia niczym posąg Moradina. Było ich tuzin lub dwa, ciężko zliczyć tyle sztuk jeśli grozi ci śmiertelne niebezpieczeństwo. Nie wiedząc co robić zacząłem układać błagalną modlitwę do Moradina by wybawił mnie z opresji i pozwolił cieszyć się życiem poza ruinami. Jak gdyby w odpowiedzi na me modły znikąd pojawił się on - Broer! Władając swym potężnym toporem w kilka cięć uratował mnie przed rozczłonkowaniem, bowiem trzy potwory rzuciły się na mnie ze swymi olbrzymimi żuwaczkami. Zbierając w sobie odwagę i otrząsnąwszy się z pierwszego wrażenia zacząłem recytować zaklęcie. By nie zanudzać szczegółowym opisem dalszej walki, napiszę tylko o najważniejszych faktach. Broer w swej furii siekł i miażdżył bestię za bestią i zapewne byłoby tego ponad tuzin, otrzymał w zamian sporo ciętych ran i kilka kłutych. Ja natomiast swymi kulami ognia usmażyłem, nie chcąc być nieskromnym, również kilka sztuk i tym samym oczyściliśmy sobie drogę ucieczki. Z pomocą nowego kompana udało mi się wejść z powrotem do tunelu, którym przyszedłem, jednocześnie do mych uszu dobiegł potężny ryk i mnóstwo wysokich pisków świadczących, że rozbudziliśmy gniazdo. Nie oglądając się za siebie uciekaliśmy w stronę wyjścia choć było to znacznie trudniejsze niż wcześniej - drogę zagradzało nam coraz więcej spaczonych stworzeń a za plecami pogoń była coraz bliżej, i stawała się coraz liczniejsza.

Dzięki opiece Moradina i umiejętnościach (oraz pozbawionej strachu duszy) Zabójcy Smoków udało nam się jednak przedrzeć do schodów, a przynajmniej mojej osobie - jako przewodnikowi. Nieświadomy co dzieje się z Broerem dobiegłem na szczyt schodów wychodzących na powierzchnie i znów ujrzałem dwie samotne kolumny. Okazało się, iż wojownik został z tyłu rozprawiając się z pierwszymi Termitami z pogoni. Zawołałem ile sił w płucach by uciekał i zacząłem skandować zaklęcie "uderzenie fali" jak je nazwałem, gdy tylko Zabójca zdołał postawić nogę na środkowym schodzie ja zakończyłem tkanie zaklęcia, magiczna fala dźwiękowa uderzyła w strop nad schodami i  spowodował zawalenie się go dzięki czemu zyskaliśmy na czasie. Wraz z Zabójcą wykorzystaliśmy dobrze tę szansę i uciekliśmy na południe ku najbliższym zabudowaniom, rany mego kompana okazały się jednak zbyt poważne by mógł przytomny tam dotrzeć dotrzeć. Korzystając z obszernej wiedzy i magicznej pomocy zdołałem zatamować krwawienie ran i odpowiednio opatrzyć, łaska Moradina uratowała mnie przed taszczeniem ciężkiego Breora i zesłała nam pomocników w postaci trzech traperów z pobliskiej mieściny.

Tutaj dochodzę do punktu kulminacyjnego mej przygody, mianowicie zbratanie krwi. Wspólna przygoda i uratowanie sobie wzajemnie marnego żywota zrodziło w nas (mnie i Broerze) wielką przyjaźń, a kolejne dni wędrówki do Careogrodu tylko ją wzmocniły. By przypieczętować tą, zesłaną przez Moradina, bogatą więź postanowiliśmy złożyć wzajemnie przysięgę krwi - tradycyjny rytuał krasnoludów stosowany przez osoby, które chciały potwierdzić swą zażyłość przed Moradinem i złączyć się pod wspólnym herbem rodu. Zgodnie z definicją przysięgi przyjęliśmy tego dnia nowy herb - Sigin-Tarâg. Wydarzyło się to dnia 12 Kahl'a 4361 roku w wiosce Krak-Dum, na północ od Careogrodu.

Dopisek - Nie udało mi się odszukać Lagi Grumma jednak nie poddam się i znów zawitam do ruin Pałacu Obłąkanego, tym razem lepiej przygotowany i z towarzystwem.


Dawiej: - Eron, Gronrim, Belgar, Bork (jako krasnolud) - Viron (jako człowiek)
Aktualnie: - Gotrek (jako krasnolud)
Alt: - Garon (człowiek)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.raportywojenne.pun.pl www.rejonowa.pun.pl www.fifa-jaslo.pun.pl www.wesele.pun.pl www.ovb-zdw.pun.pl